środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 3

,,My przecież nie żyjemy.. to.. tylko.. sen,,



Wpadłam do domu jak szalona, zatrzaskując mocno drzwi wejściowe i zamykając na klucz aby być pewnym swojego bezpieczeństwa. Przez ten stres łzy wypełniły moje suche oczy. Rodzice już spali w sypialni, zapominając wyłączyć telewizor. Usiadłam na chwilę jednocześnie rzucając swoje conversy za kanapę. Chwyciłam pilot i przełączyłam na program muzyczny. Ciągnęło mnie do tego aby sprawdzić czy ten chłopak odpisał mi na tej stronce internetowej. Pobiegłam szybko do góry po laptop i z powrotem wróciłam do salonu siadając na kanapie. Nagle usłyszałam ten sam odgłos, który było słychać jak ktoś napisze coś do mnie. Szybko weszłam na ścianę i ujrzałam kolejny komentarz od tego chłopaka. Tym razem napisał ,,Czarny jest jak kokaina... uzależnia,,. Wtedy zastanawiałam się czy on próbuję ze mną nawiązać kontakt. Może czarny kolor, dziwny avatar i dość niespotykany nick, mówi mu jaka jestem? Może on właśnie wyobraża sobie mnie, żyjącą w podobnej sytuacji co on?
 Do jego ciągle ktoś pisał, co parę sekund dostawał kolejną wiadomość. Był widocznie spoko kolesiem, skoro tylu ludzi do niego pisało. Nie wiedziałam czy jest sens cokolwiek mu pisać. Jest opcja, że wcale nie zauważy mojego komentarza, przy takim tłoku. Jednakże gdybym była mu obojętna nie pisałby do mnie w ogóle. Przez pierwsze dwie minuty zastanawiałam się co mu na to odpisać. Nagle wpadłam na pomysł.
-Nie kokaina nas uzależnia, a ból, który jest zapisany w czarnej tęczy nieszczęścia. - Ku mojemu zdziwieniu od razu odpowiedział.
-To czemu jako nick napisałaś cocaina? - I w tym miejscu nie wiedziałam co mam mu napisać. Szczerze, to nie mam pojęcia czemu właśnie taki nick wybrałam. Co mnie podkusiło? W ogóle co ja mam mu napisać. Boję się, że pogubię się w tych kłamstwach. Zresztą co to za znajomość, która od początku zacznie się kłamstwem. Jednakże bałam się, że chłopak szybko się do mnie zniechęci kiedy dowie się, że żyje mi się dobrze, wszystko mam i nie wiem co to cierpienie. Byłam dość dziwną dziewczyną, tak jakby bez uczuć. Nigdy nie płakałam z jakiegokolwiek smutku. Byłam twarda, nawet przy śmierci dziadka nie wydobyłam z siebie ani jednej łzy. Tylko patrzyłam na wszystkich, którzy wręcz szlochali i nie potrafili złapać tchu. Było mi przykro, ale nie potrafiłam nic z siebie wydusić. Chłopak zauważył, że długo nie odpisuję, więc wysłał mi swojego skype'a, chciał porozmawiać. Wystraszyłam się! Co będzie jak on mnie zobaczy? Nie mogę tak wyglądać.. Szybko pobiegłam z laptopem w ręku do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi, z szafy wyciągnęłam czarną bokserkę. W starych rzeczach znalazłam białą perukę oraz czarną kredkę do oczu, której nigdy nie używałam. Chciałam aby w razie czego mnie nie poznał. Aby łudził się, że ktoś taki jak chuda dziewczyna z bladą twarzą, białymi, długimi i lekko kręconymi włosami, o imieniu Lou istniał. Kiedy byłam w pewnym sensie gotowa, zalogował się na skype. Dodałam go do znajomych, po chwili zaakceptował i jako pierwszy zadzwonił. Serce chwilowo stanęło mi w gardle, bałam się nacisnąć ,,odbierz,, Lecz coś mnie podkusiło. Zobaczyłam czarny obraz, już myślałam że stchórzył jednak nagle ukazała się blada twarz chłopaka. Miał nieco rozkopane włosy, ciemne oczy, ładny uśmiech i kolczyki w uszach. Siedział przy zgaszonym świetle, jak ja, więc widzieliśmy jedynie swoje twarze, bez wyrazistych kolorów.
-Hej! - Jako pierwszy odezwał się i delikatnie uśmiechnął, łapiąc się jednocześnie za czubek włosów. Zamurowało mnie, chciałam wydobyć z siebie głos, ale nie potrafiłam. Coś tamowało, coś czego jeszcze nigdy nie miałam.
-Żyjesz? - Ironicznie zapytał, po chwili zaśmiał się i dodał. - Zapomniałem, my przecież nie żyjemy.. to.. tylko.. sen.
-Jak to? - Wydusiłam z siebie dwa dość głupie słowa, które przeszły przez moje gardło, nie myśląc nawet o nich.
-My nie traktujemy życia jako przyjemność. - Wziął oddech. - My uważamy, że życie to tylko jeden z koszmarów, który zaraz się skończy.
-My?
-Tak, My. Przecież Ty też nienawidzisz życia, prawda? - Zapytał mnie. I wtedy pierwszy raz poczułam duszność i okropny strach. Kim on jest? Zaniemówiłam, chłopak ponownie się zaśmiał i rozwinął naszą pierwszą rozmowę w innym kierunku.
-Jestem James (czyt. dżejms) ale mów mi Jem (czyt. Dżem). Mam 20 lat, mieszkam w Londynie. Nie mam rodzeństwa, ludzie którzy mnie adoptowali, wyrzucili mnie. Lubię słuchać ostrego rocka i metalu. A ty się przedstawisz?
-Yy.. jasne. Loui.. - Chciałam powiedzieć już moje prawdziwe imię Louisa (czyt. Luisa) na szczęście szybko się poprawiłam. - Lou (czyt. Lu), 19 lat, mieszkam w Manchester. Też nie mam rodzeństwa. Mieszkam z rodzicami.
-Czemu uważasz, że życie to sen? - Chłopak chyba sam już sobie wmówił, że cierpię tak jak on i że dla nas życie to koszmar, który się ciągnie, a my czekamy na jego koniec z uśmiechem i radością. Trudno mi się z nim rozmawiało na ten temat. Lecz coś mnie do tego wszystkiego ciągłą. Nie widziałam co? Nigdy tak nie miałam. Na szybko musiałam coś wymyślić.
- Rodzice w ogóle mnie nie rozumieją. Ciągle się na mnie mszczą, biją, zamykają w piwnicy i nie wypuszczają. Wiele razy miałam przez nich operację. - Czarnooki chłopak uważnie się wsłuchał w moje słowa, jak jeszcze chyba nikt. Starał się mnie zrozumieć, ale nie pocieszał.
-Ja zawsze chciałem żyć samodzielnie, kiedy moi prawdziwi rodzice zginęli w wypadku trafiłem do domu dziecka.. - Mówił to z taką łatwością i lekkością, że w ogóle nie było można wyczuć że on cierpi. - Adoptowało mnie później jakieś małżeństwo. Jednak oni nie rozumieli mnie. Trzymali mnie na smyczy, jak psa. Zacząłem ćpać i pić, kiedy oni się o tym dowiedzieli wyrzucili mnie z domu i trafiłem na ulicę. Potem razem z kumplami zamieszkałem w blokowisku. Nie chodziłem do szkoły tylko pracowałem albo siedziałem na necie.
-To straszne! - Powiedziałam i nie mogłam w to uwierzyć. Ten chłopak ma naprawdę straszne życie. Nigdy nie myślałam, że coś takiego na serio się dzieje.
-Straszne? Ja nie narzekam. Jest mi dobrze. - Coraz bardziej mnie interesował. Przyciągał do siebie jak magnes. - Ćpasz? - Nagle zmienił temat.
-Yy.. no.. - Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Taki dymek, a tyle szczęścia i ulgi daje, nie? Przyznaj.. nic cię tak nie uszczęśliwia jak dragi. - On miał naprawdę problem. I to nie mały. Aż chcę się go zapytać czemu sobie tak niszczy życie. Ale wtedy wszystko bym zepsuła.
-Tak, przyznaję.. - Dochodziła późna godzina, a ja jutro miałam na 7 do szkoły. Musiałam zaliczyć test z maty, którego wcześniej nie pisałam. W ogóle totalnie zapomniałam się czegokolwiek nauczyć. Dlatego pożegnałam się z chłopakiem i obiecałam, że pogadam z nim jutro. Zdjęłam perukę i zmazałam makijaż. Rzuciłam się na łóżko jedynie w samej bieliźnie i rozmyślałam. Chcę mu pomóc, ale muszę poczekać. Inaczej nie zdobędę jego zaufania i wszystko zniszczę. Przymknęłam na chwile oczy i nawet nie minęło 10 sekund kiedy już zasnęłam.











piątek, 3 maja 2013

ROZDZIAŁ 2

,,Czarny,,


   Z niecierpliwieniem nacisnęłam przycisk aby włączyć laptopa i rzuciłam go na łóżko. Wzięłam jeszcze pod rękę krakersy z supermarketu i oczekiwałam na widok mojej tapety, czyli pyszczka mojej suczki Mai.                    Pierwsze co to czekałam aż załaduję mi się skype. Mój laptop miał już trochę lat, więc nieco zamulał. Kiedy już wszystko zaczęło funkcjonować połączyłam się z Anne. Dziewczyna od razu krzyknęła głośno do kamerki, że o mało nie odepchnęło mnie do tyłu.
-Co jest grane? Mów szybko! - Dziewczyna zaczęła piszczeć i jednocześnie się dusić, tak że przynajmniej wiedziałam jak czuł się Harry, kiedy chciał się od nas dowiedzieć z czego się śmiejemy. Przyznam, że z każdą chwilą staje się to coraz bardziej wkurzające. Aż ma się ochotę potrząsnąć tą drugą osobą, w mojej sytuacji było to nie możliwe, bo Anne widziałam tylko w laptopie.
-No mów, Anne!
-Nie uwierzysz! - I od nowa denerwujący pisk, chyba szczęścia?
-Nie uwierzę w co?
-Od dziś będziesz całować mojego brata po nogach! - Coraz bardziej nie mogłam się doczekać, kiedy usłyszę to co ma na myśli niebieskooka. Chwyciłam w garść parę krakersów i rzuciłam w kamerkę jakby miało to pomóc w dokończeniu słów Anne.
-Jacob załatwił bilety na.. haha.. a teraz poproszę werbel.. koncert ROOM94!!! - Wtedy już obie zaczęłyśmy piszczeć jak głupie i skakać po łóżku, które z ledwością wytrzymywało mój ciężar. Nagle ku moim oczom wyskoczyła mi wielka reklama jakieś strony internetowej. Przypatrzałam się jej bardziej i z hamowałam śmiech. Była to stronka www.voiceofworld.uk, zachęcali aby wejść i poznać niesamowitych ludzi z całego świata. W tym momencie byłam tym nieco zainteresowana i nacisnęłam przycisk ,,wejdź,,. Otworzyła się czarna stronka z białymi napisami i miejscem na zalogowanie się bądź zarejestrowanie. Nie wiedziałam co mnie czeka po zarejestrowaniu się na tej stronce. Czy to jest płatnę? Czy to stronka dla jakiś samotnych ludzi? Z niepewnością weszłam w założenie konta. Kazali poddać nick, w tym miejscu chodziło mi tysiąc pomysłów. Lecz żaden nie był na tyle dobry i pewny żebym go wpisała. Chciałam jakiś wyjątkowy, jakiś niezwykły. Taki, którego nigdy nie zapomnę i będzie mówił wiele o mnie. Nagle wpadło mi do głowy to słowo. Słowo które dla każdego może znaczyć coś innego. - cocaine (czyt. kokaina). Przy podaniu danych, postanowiłam, że zmienię nieco fakty. Zamiast imienia Lousia napisałam Lou, a nazwisko zmyśliłam. Zamiast swojego zdjęcia ustawiłam obcą dziewczynę z czarną czapka na twarzy i białym napisem ,, Fuck off ,, i środkowym palcem.  Hasła pewnie i tak nie zapamiętam, więc zwyczajnie zaznaczę - nie wyloguj -. Nagle otworzyła się stronka, cała czarna z moim avatarem i nickiem. Napisy były szare, prawie nie widoczne. Po prawej stronie była ściana, gdzie mogłeś pisać ze znajomymi zalogowanymi na tej stronce. Chciałam zmienić tło na jakieś bardziej żywe, kiedy usłyszałam piknięcie ze strony głównej. W miejscu ściany napisał do mnie jakiś chłopak, który nazywał się ,,samobójca-na-własne-życzenie,, W miejscu jego avatara było zdjęcie postaci z anime z przyłożonym do głowy pistoletem. Zaciekawił mnie nie tym, że jego zdjęcie czy nick był chory jak dla mnie, ale komentarzem - lubię czarny -. Odpisując mu musiałam wejść na jego stronę. I wtedy to już całkowicie byłam przerażona. Była również czarna, na pierwszym planie było widać jego avatar, który został nieco powiększony, nick był ukryty gdzieś w czarnym kolorze tła. Po środku ściana i mnóstwo ludzi, którzy do niego piszą. W tle było słychać piosenkę włącz i czytaj. Czytając komentarze osób, które do niego pisały, były dość niepokojące. Miałam uczucie jakby jarali się faktem, że biorą narkotyki. Każdy z nich opisywał jak się czuję kiedy je weźmie. Ci ludzie wszystko mieli w dupie, użalali się nad swoim życiem i nad tym, że chcą już umrzeć. - Nie wiedziałam co miałam mu odpisać na ten komentarz u mnie. A ponieważ nikogo tu nie znam, zrezygnowałam z zmiany tła i postanowiłam wczuć się w ich problem i nieco pozmyślać na temat siebie. Nigdy nie narzekałam na to, że jestem sobą. Ale tym razem było inaczej. Chciałam poczuć się jak inni, zobaczyć jakie życie jest dla nich i jak oni to wszystko postrzegają. Napisałam mu na ścianie - czarny to najpiękniejszy kolor -. Wątpiłam, że mi szybko odpiszę, dlatego zeszłam z laptopa i położyłam się na wznak. Gapiłam się w pusty i lekko szarawy sufit. Wtedy naszła mnie myśl nad zmianą koloru ścian. Beżowy nigdy mi się nie podobał, dlatego pomyślałam nad tym aby przemalować je na czarno.
 Czarny to nie jest kolor śmierci, ani jakieś depresji. On też może dużo mówić o człowieku. Moje emocję są bardzo zmienne, raz jestem szczęśliwa, a raz zła, czarny kolor świetnie odzwierciedla moje uczucie. W tym kolorze czuję się bezpieczna i nie rozumiem czemu wszyscy w około uważają, że czarny to nie barwa, że to nie jest kolor. Wręcz przeciwnie, to najpiękniejszy wyraz emocji.
  Zeszłam nad dół do rodziców, którzy siedzieli na kanapie i oglądali coś w telewizji. Nawet nie zauważyli mnie przechodzącą koło nich. Chwyciłam jedynie szklankę i sok pomarańczowy, szybkim łykiem wypiłam i postanowiłam, że wyrwę się gdzieś na jakąś godzinkę. Na zewnątrz było jeszcze widno, w końcu dopiero 19-nasta. Założyłam swoje czarne conversy i chwyciłam z wieszaka swój szarawy sweter.
-Wychodzę! - Krzyknęłam na znak, żeby się w razie czego nie martwili. Mama jedynie, niechętnie odwróciła głowę i cichym głosem powiedziała ,,ok,,. Nie wiedziałam sama co chcę zrobić i gdzie chcę iść. Manchester to duże miasto i można iść dosłownie wszędzie. A ponieważ w głowie po za pustką nie było nic, szłam prosto przed siebie nie zwracając uwagi, gdzie tak naprawdę idę. Ciągle gdzieś między moimi przemyśleniami przelatywał obraz stronki tego chłopaka. Coś mnie do tego wszystkiego ciągnęło, ale nie umiem sobie tego uświadomić. Dużo mnie w tym zastanawia.. Dlaczego on akurat do mnie napisał? Czy los chcę abym coś zrozumiała? Czy ja czegoś przypadkiem ważnego nie widzę? Gdzie jest haczyk? A może go nie ma? To jest jakaś paranoja, nic z tego nie da się zrozumieć. Wszystko jest takie nie jasne, takie nie-o-czy-wi-ste.. Podnosząc głowę wyżej, dostrzegłam ciemność. Nawet się nie skapnęłam kiedy już zrobiło się ciemniej. Ulice w której się znajdowałam, oświetlały jedynie pomarańczowe lampy, które dopiero zaczęły się rozgrzewać. Obok mnie były jakieś stare budynki z po przewracanymi koszami na śmieci. Co chwilę było słychać odgłos piszczących myszy, które jak co wieczór żerują w śmieciach. Nagle w oddali koło sklepu monopolowego, który jak zawsze był dostępny 24 godziny na dobę, stało 3 chłopaków. Ubranych w ciemne bluzy z kapturami na głowie. W rękach mieli jakieś zioła i zapalniczki. Z nad ich głowy unosił się szarawy dym, jeden z nich robił kółeczka olimpijskie z dymu. Śmiali się swym donośnym głosem. Wtedy odruchowo zatrzymałam się i z niepewnością przypatrywałam. Chciałam usłyszeć czy każdy człowiek, który bierze dragi tak bardzo nienawidzi tego świata, tego życia.. Czy każdy z nich chcę już umrzeć. Niestety nie dowiedziałam się, bo jeden z nich mnie zauważył i zaczęłam panicznie uciekać. Uwierzcie mi, jeszcze nigdy tak szybko nie biegłam. Mój oddech stał się o wiele szybszy, serce o mało nie przebiło się przez żebra, które już z ledwością unosiłam do góry. Kiedy już znalazłam się na swojej ulicy ze spokojem już zwolniłam i chciałam już jak najszybciej znaleźć się w domu.










czwartek, 2 maja 2013


ROZDZIAŁ 1

,,Jeszcze raz,,



  Może to prawda, że życie jednego zależy od drugiego. Może to prawda, że życie jest kruche. Może to prawda, że serce nie sługa. Może to prawda, że człowiek uczy się na błędach. Jednak, to nie prawda, że człowiek nigdy się nie myli..
  Cały świat wygląda jak jedna wielka tajemnica. A najbardziej to.. od czego zależy, czy my na tej ziemi jesteśmy i co robimy. To kogo spotykamy, kto z nami zostaje już na zawsze, a kto odchodzi. Kto mówi prawdę, a kto kłamie. Albo kto kłamie by nas nie zranić, lub kto mówi prawdę celowo. Wszędzie kłamstwo.. Idę teraz ulicą i widzę kłamstwo. Nad każdym człowiekiem. Nad tą młodą dziewczyną, która w ręku trzyma wypalający się papieros, nad tym mężczyzną, który dzwoni do swojej żony, nad tymi staruszkami, którzy trzymają się za dłonie. Oddycham tym samym powietrzem co oni i dobrze wiem, że każdy z nas prędzej czy później zatruję się nim.
  Może właśnie tak miało być.. może moje życie miało tak wyglądać.. to co się stało, widocznie tak chciało. Nie cofnę czasu, choćbym bardzo chciała, nie cofnę. Może i lepiej.. nie chciałabym tego przeżyć jeszcze raz.


  Mieszkam razem z rodzicami: Emilly i Thomasem, w Manchesterze. W domu jednorodzinnym. Podczas porodu moja mama ledwo uszła z życiem, dlatego nie mam rodzeństwa. Moi rodzice bardzo mnie kochają i cały czas to podkreślają. Nigdy niczego mi nie żałowali. Co chciałam to dostałam. Robili wszystko abym czuła ich obecność przy sobie. Chcieli abym wiedziała, że na nich zawsze mogę polegać.
  Przyjaźnię się z Anne i Harrym. To razem z nimi uczęszczam do Liceum OL im. Johna Ronalda Reuela Tolkiena. Razem z Anne chodzimy do 2 klasy, natomiast Harry jest od nas straszy o rok i chodzi już ostatni rok do tego liceum. Z Anne przyjaźnię się już od najmłodszych lat, zawsze, wszędzie razem. Z Harrym poznałyśmy się dopiero w pierwszej klasie. Jednak to jest wyjątkowy chłopak. Nie popisuję się co to on nie jest i co potrafi. Zazwyczaj jest bardzo skryty i skromny. Ma w sobie wiele talentów, ale boi się je ujawnić.
  Dziś zaspałam i biegiem musiałam dotrzeć do szkoły. Nie śpieszyłoby mi się gdyby nie fakt, że mam klasówkę z matematyki. - Nienawidzę tego przedmiotu. - Od początku pierwszej klasy podpadłam nauczycielce i teraz kiedy ma tylko okazję próbuję mnie udupić. Nie uczę się tak źle, raczej tak na całkiem okazałym poziomie. Jedynie z matematyki mam liche oceny. Ostatnio do mojej kolekcji baniek i dwój doszły jeszcze dwie jedynki i o dziwo trójka. Wbiegając do szkoły przez przypadek i nieuwagę, wpadłam na dyrektorkę, Panią Rolletę. Na szczęście mam z nią dobre stosunki i to właśnie ona uratowała mój tyłek przed kolejną bańką z maty. Wchodząc do klasy nauczycielka od matematyki aż zgrzytała zębami ze złości, że dyrektorka się za mną wstawiła i kazała abym dziś nie pisała tego sprawdzianu. Anne za ławki pokazała kciuk do góry i szeroko się uśmiechnęła. Już od dawna chciałam tak uciąć ogona pani Elen. Przez całą lekcję, kiedy moja klasa pisała klasówkę, ja rysowałam na tyle swojego brudnopisu ogromną karykaturę paszczy Elenowej. Aż specjalnie napisałam wielkimi i grubymi literami jej przezwisko ,,Gęba,,. Później to tylko się modliłam aby zadzwonił już dzwonek. Nagle ku uwadze wszystkich uczniów zabrzmiał dość głośny dźwięk dzwonka kończącego lekcje matematyki. Witając się z wszystkimi, czekałam przy drzwiach na Anne. Która już nie mogła wytrzymać z śmiechem.
-Haha! Ale jej dojebałaś z tą dyrą. - Wybuchła ze swym komentarzem, Anne. Tak właściwie to nie byłam ja tylko dyrektorka, ale przypisze sobie ten wykon, bo jest tego wartę. Idąc w kierunku naszej miejscówki w szkole, napotkałyśmy Harrego, który z przywitał nas całusem w policzek.
-Co takie zadowolone? - Zapytał z ciekawością kręcono włosy. Jednocześnie obie z Anne popatrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem. Chłopak jedynie mógł cierpliwie czekać, aż coś od nas usłyszy. Kiedy próbowałam mu to opowiedzieć, Anne przeszkodziła mi swoim śmiechem i od nowa zaczęłyśmy bombardować. Harry po chwili zaczął się śmiać z nas i z tego wszystkiego rozpoczął się dość wesoły poranek w szkole.
  Ostatni dzwonek i razem z Anne wyszłyśmy z klasy kierując się w stronę wyjścia.
-Hm to co? Idziemy na jakiegoś hamburgera? - Zaproponowała brunetka.
-Nie chcę mi się nic jeść, może chodźmy do ciebie, coś porobimy. - Idąc ulicami zaczęłam się zastanawiać nad tym co ja chcę robić w przyszłości. Jestem już w drugiej klasie liceum, a nadal nie znam swoich zainteresowań, nawet nie mam marzeń. Czy ja jestem już aż tak spełniona? czy nie potrafię marzyć? To pytanie mnie gryzło przez całą drogę. Dlatego też nawet nie słuchałam tego co mówi do mnie moja przyjaciółka. Aż głupio mi było gdy przestała mówić i czekała na jakąś opinie z mojej strony. Ale byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, prawie jak siostry, więc powiedziałam jej prawdę.
-Przepraszam, ale Cię nie słuchałam. Zamyśliłam się na dobre, chyba pierwszy raz w życiu. - Dziewczyna jedynie zaśmiała się i obie wbiegłyśmy szybkim krokiem do windy. Która nas podwiozła na 5 piętro, gdzie znajduję się mieszkanie Anne i jej brata Jacoba. Na szczęście w mieszkaniu byłyśmy same, dlatego od razu włączyłyśmy muzykę na fula i zrobiłyśmy nasze ulubione danie, czyli tosty z nutellą. Zawsze obżeramy się tym jak głupie. A potem tyłek rośnie. Lecz cellulit na tyłku jest tego wart, najważniejsze są chwilę, które nigdy nie wrócą. Siedziałam tak u niej do 19 wieczorem. Przechodząc koło Maca napotkałam Harrego, który wychodził - zgaduję - że z kolacją, czyli cheeseburgery, tortilla i biała kawa.
-Tsa.. Smacznego! - Krzyknęłam od razu kiedy go tylko zobaczyłam. Chłopak jak zawsze szeroko się uśmiechnął i podszedł do mnie. Przy okazji odprowadził mnie pod sam dom.
-To co potem na skype? - Zapytał.
-Jasne, to tak o 21, ok?
-Spox, to.. do zobaczenia! - Pocałował mnie w policzek i z lekkimi rumieńcami na policzkach poszedł w kierunku swojego osiedla. Nie wiem czemu, ale mam uczucie jakby Harry troszeczkę wstydził się mnie całować. Przecież przyjaźnimy się to jest zrozumiałe.
Wchodząc do domu, od razu za drzwi poczułam zapach kurczaka, który piecze się w piekarniku. Moja mama zawsze wie, na co mam ochotę. Zdjęłam swoje już nieco prze kurzone conversy i przywitałam mamę ciepłym buziakiem w policzek. Przygotowałam stół do kolacji i ze sztućcami czekałam na przypieczoną pierś.
Po chwili dołączył do nas tata, który właśnie wrócił z rozprawy sądowej. Nie swojej, mój tata jest prawnikiem. Razem rodzinie usiedliśmy do stołu i rozkoszowaliśmy się specjałem mamy.
-I jak tam w szkolę? - Zapytał nieco przemęczony już praca tato. Wyrywając mnie z intensywnego myślenia.
-Norma, jak zawsze! - Po chwili zaczęła dopytywać się mama.
-Dostałaś jakąś ocenę? - Wtedy zadzwonił do mnie telefon, jednym krokiem znalazłam się już obok drzwi do mojego pokoju. Dzwoniła do mnie Anne, żebym szybko weszła na skype. Mówiła to takim dziwnym tonem, za powoli zaczęłam się nie po koić co się stało..










 

,,The End,,




Louisa ,,Lou,, (czyt. Luisa ,,Lu,,)

wiek:   16  
      
mieszka: Manchester 

Brak rodzeństwa, mieszka z rodzicami.






Anne (czyt. Ane)

wiek: 16

mieszka: Manchester

Przyjaciółka Louisy. Ma strasznego o rok brata Jacoba.
Mieszka z bratem bez rodziców.




James ,,Jem,, (czyt. Dżejms ,,Dżem,,)

wiek: 20

mieszka: Londyn

Jest chłopakiem, w którym zakocha się Louisa.
Chłopak został adoptowany, jednakże uciekł z domu i mieszka
z kolegami nielegalnie w jednym z bloków.
Jest wielkim fanem mocno rockowych i metalowych kapel.
Uwielbia tatuaże, ma je na całym ciele. 




Harry (czyt. Harry)

wiek: 17

mieszka: Manchester 

Przyjaciel Louisy i Anne.
Chłopak mieszka sam. 




Blog jest o dziewczynie, która poznała w jednym z portali chłopaka. Po pewnym czasie zakochuje się w nim. Nie przewidziała, że może zostać tak szybko kimś zauroczona. Razem z nowo poznanym chłopakiem, rosną kłopoty w życiu prywatnym. Dochodzi do wielu przykrych sytuacji, których nie da się cofnąć. 
Co wyniknie z tego..? 
Czytajcie, warto!